2007-06-17

Perła na półce.

Nabyłem wczoraj drogą kupna książkę Bohdana Grella "Wstęp do matematyki. Zbiory, struktury, modele". Zrobiłem to między innymi trochę przez sentyment, jako że dwukrotnie miałem okazję uceszczać na wykłady pana Grella na UJ. Książka ujmuje materiał szeroko rozumianego wstępu do matematyki: teorię mnogości, teorię struktur, krótki wstęp do topologii i analizy, elementy teorii kategorii i trochę metamatematyki. Tylko część tego materiału miałem okazję poznać w tym ujęciu na wykładach, nie jest więc tak, że nic nowego w niej nie znajdę. Praca (od wczoraj kartkuję intensywnie) podobnie jak wykłady zachwyca precyzją, zwięzłością, erudycją autora, klarownością, piękną płynną polszczyzną, która broni się przed utonięciem w makaronizmach. Utonięciem zdawałoby się nieuniknionym wobec faktu, że w języku polskim w zasadzie nie publikuje się już oryginalnych prac, coraz rzadziej monografie a tłumaczenia światowej literatury matematycznej przy rosnącej znajomości języka angielskiego też są jakby coraz rzadsze i ograniczają sie raczej do podręczników.
Książka jest wycyzelowana - to zapewne efekt tego, że jak wspomniałem materiał był przez wiele lat dopracowywany pod kątem wykładów. Nie zawiera nowych wyników, ale eksponuje piękno i jedność poruszanych zagadnień. Kwestie estetyczne były niewątpliwie jednym z decydujących czynników kształtujących treść i formę książki. Pan Grell wyrażnie to zaznacza zresztą przez dobór otwierającego cytatu z Hao Wanga.
Nie należy się spodziewać po tym wszystkm co napisałem, że będzie to lektura łatwa, ale - jak zaznaczył to pan Paweł Idziak w zamieszczonym na tylniej okładce fragmencie recenzji - daje intelektualną satysfakcję. Wspominając wykłady i po moim wstępnym kartkowaniu - wierzę, że tak jest.
Tytułem anegdoty wspomnę, że po jednym z pierwszych wykładów ze "Wstępu..." (bodaj czy nie pierwszym - tak samo zaczyna się i książka) gdzie prezentowane był język teorii mnogości, jedna z moich koleżanek rozpłakała się. Ale tak to jest - matematyka, której uczymy się w szkole średniej jest zwykle dość już ścisłą, ale bardzo namacalną i pełną naturalnych intuicji i "manualnych" przepisów nauką. Kiedy stykamy się z nią jako Nauką - jak zawsze przy przejściu od znanego do nieznanego, trochę bólu a czasem kilka kropel łez bywa nieuniknione. Warto jednak popracować, bo z czasem, dzięki między innymi takim wykładom czy książkom, krajobraz zostaje oswojony i znowu czujemy się jak w domu. Tyle, że to znacznie większy i piękniejszy dom.
Klasyką podręczników do przedmiotu "Wstęp do matematyki" jeszcze parę lat temu była książka pani Heleny Rasiowej o takim właśnie tytule - nie wiem jak jest teraz. To warta polecenia ale znacznie łatwiejsza i chyba w swoim ujęciu starzejąca sie lektura. Mnie osobiście wydaje się, że ten "Wstęp do matematyki" ma szansę stać się klasykiem.
Co ja zrobię z ta książką? Nie jestem pewien, czy będę ją czytał w całości, od deski do deski. Na pewno będę do niej wracał próbując przypomnieć sobie pojęcia, definicje, twierdzenia i dowody w wersji w jakiej je kiedyś poznałem. Na pewno przeczytam te fragmenty, których nie znałem z wykładów. Poza tym mam przeczucie, że będę ją zdejmował z półki również w tych momentach kiedy człowiek potrzebuje wyciszyć umysł kontemplując rzeczy wielkie i piękne. Bo matematyka, przydaje się i w takich chwilach a praca pana Grella na to piękno i wielkość otwiera nam okno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz