2007-06-10

Lektury

Nie, nie będzie o Giertychu Romanie.
Ostatnio skończyłem dwie ciekawe, ale sporo uwagi wymagające książki.
"Historia naturalna i moralna jedzenia madame Maguelonne Toussaint-Samat to historia jaką lubię. Z ciekawego, innego niż zwykle się na nią patrzy kąta - bogata w informacje ale i w dygresje i angdoty. Osią jest oczywiście jedzenie - które uwielbiam - ale bohaterów jest wielu. Zwyczaje kulinarne, poszczególne produkty, ich rola w kulturze, przemiany społeczeństw, które przez ten pryzmat zostały ukazane. Długa podróż przez naszą ale i inne cywilizacje.Świetna lektura. Szła mi dość powoli, ale nie dlatego, że nie była wciągająca - jest to książka spora, nie nadaje się do mojego naturalnego środowiska w którym uprawiam lekturę, tj. do autobusów krakowskiego MPK. Szczególnie godne polecenia są fragmenty omawiające późno-średniowieczne narodziny mieszczaństwa. Kolejny raz mam wrażenie-refleksję, że jeśli chodzi o historię, zmieniają się dekoracje. Sztuka jest ciągle ta sama. Z wad dzieła, wymieniłbym pewną nierówność - wydaję mi się, że wyłapuję miejsca, które autorce były szczególnie bliskie i takie, która potraktowała trochę z obowiązku. Druga to frankocentryczność - obie zrozumiałe i łatwe do wybaczenia. Książka jest dla mnie ciekawa również z tego względu, że obszerne jej fragmenty przeczytałem na głos. Moja żona uwielbiała przy niej zasypiać. Nie wiem czy to dobra rekomendacja, ale na pewno fakt.
Druga książka -też traktująca o historii ale filozoficznie, od strony epistemologii, to "Granice historyczności" Barbary Skargi. To znacznie mniejsza i znacznie trudniejsza ksiązeczka. Trakatuje generalnie rzecz biorąc o kilku tematach. Pytania: na ile możemy wyodrębnić okresy hostoryczne, jaki jest status ontologiczny przemian myśli ludzkiej, czy są w niej inwarianty, czy jest czystą zmianą, jak się ma to do inepretacji tekstów, co to jest paradygmat, problem, kategoria, percepcja tychże. W końcu wielkie pytanie, na ile mówimy sami a na ile przemawia przez nas epoka w której żyjemy, tworząc kod kultury stworzony przez język obecny w naszych tekstach, pojęcia i problematykę która uważamy za centralną i ważną. I czy myśl jest w sposób istotny różna od języka, który myśl wyraża. Na ile jest zedetrminowana przez ów język. Rozważania bardzo ciekawe, choć żeby w pełni je zrozumieć, trzeba lepiej znać materiał z jakim pani Skarga polemizuje. A to spore gremium autorów: od Kanta po Fucaulta, od Arystotelesa do Poppera. Przyznaję szczerze, że znam je nader wyrywkowo, więc pewnie sporo smaczków mi umknęło. Podoba mi się dyscyplina i intelektualna szczerość autorki. Nie mogłem tek książki czytać także, bez jakichś odniesień czy raczej własnych refleksji, dotyczących współczesnego sporu - uprawianego na gruncie polityki - o historii Polski. O tym, jak płytko jest rozumiane, tak w sferze odbioru tekstu jak i jego interpretacji wiele z tego co napisano po przełamaniu się epok w związku z drugą wojną światową. Jak instrumentalnie i płytko podchodzi się, nie tylko wyrywając z historycznego kontekstu, ale przede wszystkim nie usiłująć zrozumieć tekstów, króre dziś służą za oskarżenie takich ludzi jak Miłosz, Tuwim, i wielu innych.
Książkę bardzo polecam - choć nie wiem czy była wznowiona. Moje wydanie jest z 1989 roku. Ale i ostrzegam - trzeba trochę powalczyć.
Koniec lektury, jest zawsze po części uwolnieniem. Tłoczą się nieprzeczytane tomy na półkach w moim zabałaganionym pokoju. Czas na następną przygodę....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz