2007-09-03

Wyminąłem prawie całe lato

a i teraz piszę z drobnej przerwy urlopowej. Tak drobnej, że nawet mi się nie chce uzupełnic spisu lektur. A warto - bo wielkie wydarzenie w moim życiu: odkrycie Vladimira Nabokova, tak, tak, tego od "Lolity". Ale akurat nie "Lolitę" czytałem prażąc się w chorwackim słońcu, tylko "Obronę Łużyna" i "Pnina". Nabokov - wielki, wspaniały pisarz. Zachwyciłem się nim.
Trochę też podczytywałem małą książeczkę o teorii liczb Winogradowa - niedłączną towarzyszkę (po części z powodu gabarytów, po części dlatego, że się nie boję utraty, bo mam redundantne wydanie polskie) moich (rzadkich ostatnio) podróży. Ponad 50 % tej książeczki to zadani i ich rozwiązania - stąd też płynie część jej atrakcyjności. W ogóle zabawna sprawa: rosyjskie wydanie z lat 40-stych które posiadam sugeruje, że ta książka to podręcznik. Kurcze - raczej zbiór nie całkiem łatwych zadań (nie z wszystkimi sobie umiem poradzić, trzeba się naprawdę przyłożyć). Są inspirujące - nie powiem. Coś może napiszę o pewnych inspiracjach jak na dobre skończę urlopowanie.
Poza tym: urlop, urlop, urlop. Cudowna sprawa. Wspaniały Adriatyk, maska, rurka i cudowne doświadczenie. Słońce, wino, rakija, paskudztwa morskie w menu w umiarkowanej cenie. Pure relax.
Teraz chwila w Krakowie, walka z dość przykrymi konsekwencjami wypadku żony (nic jej nie jest! ale fura skasowana). Jeszcze tydzień urlopu - chyba też bez internetu - i wracam do moich biurokratycznych zajęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz