2007-01-04

Medytacje za biurkiem.

Dobrze jest zacząć rok od jakiejś, pozornej nawet zmiany. Magia dat, zmieniających się numerków, astronomicznych wydarzeń itd., które mają stanowić cezurę między starym i nowym jest przeze mnie akceptowana, z pełną świadomością tego, że jest to bzdura. Jak każda magia, zakłada wpływ manipulacji symbolami (słowami, numerami, gestami) na rzeczywistość, oraz zakłada związki między nie mającymi fizycznie nic ze sobą wspólnego wydarzeniami, przez fakt, że jednemu z nich nadaje się znaczenie symboliczne które jakoś zmienia sens drugiego. Nie wiem dlaczego, ale pozostając racjonalistą nie czuję wielkiego dyskomfortu kiedy na własny użytek w takie magiczne myślenie się bawię. Wszystkie te postanowienia noworoczne np. to jakieś echa myślenia magicznego (czym bowiem miałyby się różnić od postanowień w innym czasie roku?). Z drugiej strony, jest taki psychologiczny efekt - kiedy np. wędruje się długą monotonną drogą, i sama myśl o tym ile jeszcze zostało przed nami działa na człowieka przygnębiająco, niektórzy, np. ja, liczą kroki, albo mijane drzewa, albo myślą oznaczają kolejne etapy wędrówki. Droga tak przez przestrzeń jak i czas da się łatwiej znieść, gdy konsumowana jest w małych kęsach.

Ja, skoro o o zmianach mowa, jak na zwierzę koroporacyjne i wyścigowego szczura przystało, zmieniłem z początkiem roku kubik w naszym "office space", na przylegający do okna. W symbolice koroporacyjnej to jawny awans, choć nie wiąże się z żadną zmianą stanowiska, ruchem w hierarchii służbowej czy wzrostem pensji. Powinienem za to być szczęśliwszym bo docenionym biurokratą - i oczywiście, w swoim konformiźmie, korzystając z faktu, że stany psychiczne innych ludzi nie są nam dane w bezpośrednim doświadczeniu a poznajemy je przez obserwację ich zachowań, pozostawię bliźnich, ze szczególnym uwzględnieniem przełożonych, w przekonaniu, że tak właśnie jest. Szczególnie, że bycie biurokratą nie jest zbyt trudne a bywa nieźle płatne i jeśli ktoś nim za godziwą pensję został powinien chcieć nim pozostać jak najdłużej. Przekładanie papierków z miejsca na miejsce wydobywa z człowieka samą jego esencję. Jeśliś osobnikiem nudnym, pozbawionym zainteresowań - zdegenerujesz się jeszcze bardziej i staniesz się kwintesencją nudy. Jeżeli jesteś człowiekiem otwartym na świat, posiadającym zainteresowania i talenty: to wielka szansa aby zakwitnąć. Przykłady: choćby Albert Einstein, który dokonywał zaczynu rewolucji w rozumieniu przestrzeni i czasu pędząc żywot urzędnika patentowego albo Pierre Fermat, który rozmyślał nad zagadnieniami teorii liczb i zabił klina matematykom na bez mała następnych 330 lat będąc radcą sądu w Tuluzie.
Pławię się więc w mej biurokratycznej nirwanie z ciekawością oczekując jakież to genialne dzieła i ze mnie się wydobędą ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz