2008-12-29

Remanenty i plany

Jak i w zeszym roku, krótkie podsumowanie tegorocznego blogowania. Najpierw liczby. Maszynka do mierzenia czyli analytics.google.com pokazuje że od 1 stycznia 2008 do dziś blog miał 3362 wizyt, które złożyło 2548 odwiedzających doknując 4688 odsłon stron. Średni czas spędzony na blogu to 1 minuta 14 sekund.
Absolutnym hitem tegorocznym jeżeli chodzi o odsłony, okazał się post "Wypracowanie: jak spędziłem wakacje" . Zdaje się, że wyszukiwarki podawały go poszukującym inspiracji uczniom (co potwierdza zawarte w tym poście domniemanie, że "wakacyjny" temat wypracowań jest nieśmiertelny). Nie wiem, czy młodzież szkolna skorzystała z tego - przecież nie wypracowania, to był żart - tekstu. Jeśli tak, to nauczycieli w jej i swoim imieniu przepraszam. Mam nadzieję, że chociaż oceny były kiepskie.
Ten rok to niestety mniej wpisów - tendencja jaką chciałbym zatrzymać. Po części dlatego, że próbowałem (ze skutkiem sporo poniżej oczekiwań) uruchomić inne projekty. W szczególności na początku roku trochę popchnąłem do przodu blog cddr - chciałbym do tego wrócić, więc mam nadzieję, że ponadpółroczny zanik aktywności tam to nie oznaka absolutnej śmierci tamtego bloga. Szczególnie, że co jakiś czas nachodzą mnie jak natręctwa tematy o jakich możnaby tam napisać.
W listopadzie wystartowaełm z projektem tłumaczenia Carla Fryderyka Gaussa "Disquisitiones Arithmeticae". Tu również projekt zaciął się w jakimś momencie (zbiegającym się w czasie ze zmianą projektu w mojej pracy). Obiecuję reaktywację: szczególnie, że mam przetłumaczone sporo więcej niż to co jest zamieszczone na blogu cfg-da (choć to zaledwie początek samej książki), a sam pomysł, mimo bardzo niewielu zainteresowanych wciąż uważam za wart realizacji.
W brudnopisach, czeka na redakcję kilka tekstów matematycznych, których nie zdążyłem już zamieścić w tym roku. Pisanie o matematyce jest dość męczące (przynajmniej dla mnie) i sporo walki kosztuje doprowadzenie tekstu do godnego publikacji - nawet jeśli chodzi o bloga - stanu. Szkoda, bo chciałbym nieco więcej o matematyce pisać.
Wprowadziłem trochę nowych elementów. Przede wszystkim co jakiś czas publikuję zdjęcie. Mam nadzieję, że ta forma się w miarę podoba i wprowadziła trochę urozmaicenia. Poza tym, pojawiło się kilka wpisów o matematyce i języku Haskell. Też chciałbym utrzymać tą tematykę a nawet poświćeić jej trochę więcej uwagi. Wokół tego języka zgromadziło się niewielkie ale prężne i twórcze "community" więc bardzo uważnie śledzę ten światek i to co się w nim dzieje. Jest kilka szalenie interesujących blogów prowadzonych przez jego przedstawicieli. Szczególnie autor bloga "Neighbouhood of Infinity" stworzył osobną formę, polegającą na dyskusji zagadnień matematycznych ilustrując je kodem w Haskellu. Zresztą rekomendoana przeze mnie książka "The Haskell Road to Logic, Maths and Programming" z grubsza też może zostać zaliczona jako przedstawiciel owej formy literackiej. I ja mam zamiar częściej się ową formą posługiować, szczególnie że na tapecie w tym roku mam kilka arcyciekawych tematów do których świetnie pasuje.
Ponieważ otwieram nową listę na 2009, "just for the records" przeklejam tegoroczną listę lektur:

* Vladimir Nabokov "Maszeńka"
* Michał Heller "Ostateczne wyjaśnienia wszechświata"
* Komaravolu Chandrasekharan "Introduction to analytic number theory."
* Jacques Attali "Pascal"
* Susana Osorio - Mrożek "Meksyk od kuchni"
* Jerzy Kierul "Kepler"
* Aleksander Chińczyn "Continued fractions"
* Jack Miles "Bóg. Biografia."
* Malcolm Billings "Wyprawy krzyżowe"
* Richard Heinzmann "Filozofia średniowiecza"
* Izaak Babel "Opowiadania odeskie"
* Marek Jan Chodakiewicz "Po Zagładzie. Stosunki polsko-żydowskie 1944–1947"
* Kees Doets, Jan van Eijck "The Haskell Road to Logic, Maths and Programming"
* Luis Miguel Rocha "Ostatni papież"
* Victor Hugo "Nędznicy"
* Bronisław Wildstein "Dolina nicości"
* Leszek Dzięgiel "Swoboda na smyczy"
* Jared Diamond "Trzeci szympans"
* Roman Duda "Lwowska szkoła matematyczna"
* Vladimir Nabokov "Król, dama, walet"
* Richard Dawkins "Bóg urojony"
* Małgorzata Szubert "Leksykon rzeczy minionych i przemijających"
* Barbara Skarga "Człowiek to nie jest piękne zwierzę"
* Philip Ball "Masa krytyczna"
* Lucio Russo "Zapomniana rewolucja"
* Herodot "Dzieje"
* Jan T. Gross "Strach"
* Pascal Quignard "Albucjusz"
* Roger Scruton "Co to znaczy konserwatyzm"

2008-12-11

Jeszcze jeden afrykański zachód słońca


Sunset in Comombo, originally uploaded by minthem.

To kolejny aneks do wakacyjnego wyjazdu. Zachód słońca w Comombo. Odnoszę wrażenie, że zachody słońca w Afryce zawsze są piękne.
Afryka - kolebka ludzkości. Stąd się wywodzimy jako gatunek. Wielki wyrzut sumienia. Jądra ciemności. Hekatomby ofiar w niezrozumiałych wojnach zasługujące zaledwie na wzmianki w Zachodniej prasie. Dyktatorzy rodem wzięci z komiksów. AIDS.
Afryka jest przerażająca i fascynująca. Nie białymi plamami tak kuszącymi Livingstone'a - w epoce "google earth" każdy może sprawdzić co kryje serce kontynentu. Inaczej. Najczarniejszym snem Rousseau - zbawczym w zamyśle, deprawującym w konsekwencji śmiertelnym pocałunkiem naszej cywilizacji. Nie chce mi się tu czynić wszystkich zastrzeżeń do tego stwierdzenia. (a jest ich wiele) Tak samo jak przytaczać wszystkich - dziś być może lepiej niż kiedykolwiek brzmiących usprawiedliwień - że surowce, urodzajne ziemie itd.
Jest w tym paradoks, że pierwszy i najbardziej bezwzględnie eksploatowany surowiec tamtych ziem - siła robocza - dziś w odległych pokoleniach może przemyca w skomplikowanym melanżu z innymi kulturami, najwięcej z kultury tego zapomnianego kontynentu.

2008-12-01

Myśl w zasadzie banalna

Kiedy czyta się o historii nauki musi się zauważyć fakt jak wielka różnica dzieli matematykę od nauk przyrodniczych. Nie analizując nawet struktury wnioskowań, sposobu istnienia teorii itp. różnica jest widoczna w czymś tak prostym jak prawomocność jej twierdzeń. Fizyka XIX, że nie wspomnę o XVIII czy XVII wieku z dzisiejszego punktu widzenia jest skrajnie archaiczna - ostało się z niej to jedynie co było zmatematyzowane. Poglądy na naturę zmieniły się diametralnie. W podobnym stopniu zmieniła się biologia czy chemia. Nie ma już z nami eteru, cieplika, itp. Matematyka jest natomiast kontynuacją. Oczywiście pewne poglądy na ścisłość się zmieniły, język się wyostrzył, techniki poszły naprzód a nowe teorie rozszerzyły horyzonty. ale twierdzenia Euklidesa, Diofantosa, Menelaosa, Fermata, Pascala, Eulera, Gaussa i wielu wielu innych pozostały twierdzeniami. Co bardziej uderzające, nawet jeśli "dowiedzione" w sposób urągający dzisiejszym standardom lub obalone kiedy przedmiot dojrzał do właściwej analizy pozostają sensownymi choć być może nieprawdziwymi zdaniami.
Czy jest to jakiś argument w starym sporze w filozofii matematyki, między zwolennikami poglądu, że matematyka ma obiektywne odniesienie w rzeczywistości a poglądu, że jest czystym konstruktem umysłu ? Nie wiem. Czuję, że obydwa poglądy są w jakimś sensie prawdziwe. To obiektywne istnienie którego nie odrzucam, ale które chyba jest trudniejsze do przyjęcia, oznacza moim zdaniem, że stykamy się studiując matematykę z jakąś najbardziej pierwotną prawdę o świecie. Tak prostą, że poznając ją nie możemy się w zasadzie co do jej oczywistości mylić. To doświadczenie znacznie bardziej elementarne niż doświadczenie ruchu, ciepła, materii, koloru, światła czegokolwiek co możemy ogarnąć zmysłami. Ale w tej pierwotnej intuicji tkwi potencjał, który powoduje, że matematyka rośnie. Tu doswiadczenie miesza się z konstrukcją. Pewnie nie daleko ląduję z tym poglądem od Kanta.