2008-12-01

Myśl w zasadzie banalna

Kiedy czyta się o historii nauki musi się zauważyć fakt jak wielka różnica dzieli matematykę od nauk przyrodniczych. Nie analizując nawet struktury wnioskowań, sposobu istnienia teorii itp. różnica jest widoczna w czymś tak prostym jak prawomocność jej twierdzeń. Fizyka XIX, że nie wspomnę o XVIII czy XVII wieku z dzisiejszego punktu widzenia jest skrajnie archaiczna - ostało się z niej to jedynie co było zmatematyzowane. Poglądy na naturę zmieniły się diametralnie. W podobnym stopniu zmieniła się biologia czy chemia. Nie ma już z nami eteru, cieplika, itp. Matematyka jest natomiast kontynuacją. Oczywiście pewne poglądy na ścisłość się zmieniły, język się wyostrzył, techniki poszły naprzód a nowe teorie rozszerzyły horyzonty. ale twierdzenia Euklidesa, Diofantosa, Menelaosa, Fermata, Pascala, Eulera, Gaussa i wielu wielu innych pozostały twierdzeniami. Co bardziej uderzające, nawet jeśli "dowiedzione" w sposób urągający dzisiejszym standardom lub obalone kiedy przedmiot dojrzał do właściwej analizy pozostają sensownymi choć być może nieprawdziwymi zdaniami.
Czy jest to jakiś argument w starym sporze w filozofii matematyki, między zwolennikami poglądu, że matematyka ma obiektywne odniesienie w rzeczywistości a poglądu, że jest czystym konstruktem umysłu ? Nie wiem. Czuję, że obydwa poglądy są w jakimś sensie prawdziwe. To obiektywne istnienie którego nie odrzucam, ale które chyba jest trudniejsze do przyjęcia, oznacza moim zdaniem, że stykamy się studiując matematykę z jakąś najbardziej pierwotną prawdę o świecie. Tak prostą, że poznając ją nie możemy się w zasadzie co do jej oczywistości mylić. To doświadczenie znacznie bardziej elementarne niż doświadczenie ruchu, ciepła, materii, koloru, światła czegokolwiek co możemy ogarnąć zmysłami. Ale w tej pierwotnej intuicji tkwi potencjał, który powoduje, że matematyka rośnie. Tu doswiadczenie miesza się z konstrukcją. Pewnie nie daleko ląduję z tym poglądem od Kanta.

1 komentarz:

  1. Ależ jest dokładnie odwrotnie: teorie flogistonu, cieplika i eteru miały talką samą ścisłą oprawę matematyczną jak powiedzmy teoria Maxwella: ostało się dokładnie to co przeszło konfrontację z doświadczeniem i rozwojem wiedzy: czyli nie tyle miało dowód co okazało się racjonalnie realne.
    Tym samym nie matematyka ocaliła teorie fizyczne ale ich realne odniesienie do rzeczywistości, czy,i wręcz przeciwnie ścisłość nigdy nie była żadnym kryterium w fizyce: często wobec braku dowodu matematycznego jak całka po trajektoriach choćby...

    OdpowiedzUsuń