2008-05-11

Notatka służbowa (w nieco bukolicznym nastroju)

Zeszłego tygodnia marzłem na lądzie i grzałem się w wodzie na Słowacji. Bo Słowację tak ja jak i moja małżonka (po słowacku manzelka) lubimy, cenimy i odwiedzamy z przyjemnością. Niestety powrót to dramatyczne okoliczności na trakcie lądowym z Krakowa do Zakopanego w okolicy Myślenic, gdzie godziny spędzone w korku przyczyniły się walnie do odbudowania poczucia frustracji, niezadowolenia i zmęczenia u podróżujących, które jak im się naiwnie zdawało, przynajmniej na kilka tygodni zrzucili z siebie dzięki długoweekendowemu wyjazdowi. To nic, trudno. Działa po prostu jakieś prawo zachowania złego samopoczucia w granicach RP. Czysta fizyka. Nic nie poradzisz. Sam wracałem z nietęgą miną również z innych powodów. Po prostu czekała na mnie terminowa robota i świadomość tego faktu, spychana w najniższe pokłady kiedym się pławił w przyjemnościach, boleśnie powróciła. Potem zwariowany, ale mam nadzieję dość owocny tydzień i w końcu: tadam! Wczoraj posadziliśmy na naszym balkonie kwiatki! Nic nadzwyczajnego, zaledwie kilka skrzynek, ale jestem z tego bardziej zadowolony niż z wielu ambitniejszych przedsięwzięć. Oprócz doznań estetycznych i atawistycznego zadowolenia z założenia uprawy do którego skłonnośc pewnie kołacze mi się w genach po prarolnikach, fakt ten ma również pewne implikacje praktyczne. Według bowiem twierdzeń mojej żony, które nie wiem jak się mają do rzeczywistej etologii, ale którym nie mam powodu nie wierzyć, ukwiecenia naszego balkonu może odstraszyć od niego gołębie. Ta zmora miasta Krakowa (pewna Szwedka, którą kiedyś poznałem nazywała je "latającymi szczurami") budzi pewną przychylność u turystów. Natomiast mieszkańcy miasta czują do nich nienawiść. Z tejemniczych powodów np. pewna liczba tych ptaków znajduje atrakcyjnym załatwienie swojej potrzeby na naszym balkonie. Jeżeli więc rozsady się przyjmą a teoria się sprawdzi, sukces będzie podwójny. Tak właśnie upływa wiosna: przyjemności ciała, radości gospodarskie... A gdzie w tym wszystkim duch? Gdzie intelektualne wyzwania? Gdzie lektury? Właśnie nigdzie... Czekają na lato?

3 komentarze:

  1. "Latające szczury" :-) - ze dwa, i już masz dietetyczny lunch (drugie śniadanie).

    Twój blog, Arturze, pokazuje, że żyjesz intensywnie, a i tak znajdujesz czas na lekturę (humanistyczną i naukową). Mobilizujesz mnie swoim blogiem.

    Skoro tak, to mam pytania (nie zobowiązuję Cię do odp). Czy potrafisz założyć forum, oparte na wiki oprogramowaniu? Choć nie jest idealne, to ze znanych mi (istniejących) wydaje się być najlepsze do prowadzenia grup dyskusyjnych. Jak sądzisz, czy lepiej mieć jedno miejsce od wszystkiego, czy też kilka? Ledwo mnie tu "obudziłeś", a już mam ogromny apetyt (potworny :-). Oprócz matematyki i poezji, to chciałbym poprowadzić miejsce z moim językiem międzynarodowym, do pisania i czytania, bez wymowy (każdy na głos może czytać sobie jak chce) - chiński jest taki. Nazywam swój język "dabanese". Zajrzyj może, proszę, do mojego angielskiego bloga.


    Chciałbym dodatkowo rozwinąc "daba" - bazę danych wszystkiego (są takie próby bazy danych, nawet trochę pieniędzy zarabiają, ale według mnie są słabo przemyślane).

    Istnieją też sztuczne języki, na kopy, niektórzy ludzie stworzyli kilka lub więcej niż kilka, ale znowu uważam, że mój jest specjalny, czysty, kanoniczny, jakby nie do uniknięcia.

    W swoim angielskim blogu niewiele dotąd napisałem, bo trudno mi w izolacji o motywację, gdy (przede wszystkim) mam pociachany czas, bez weekendów, bez świąt. (Ups, znowu narzekam :-). Ten język warto rozwinąć, by się go uczyły w (niedalekiej :-) przyszłości małe dzieci, by się im mózg lepiej rozwijał. Chcę, żeby to byl pierwszy pisany język dla dzieci - na całym świecie wspólny język. Gdybyśmy dla dabanese stworzyli portal dyskusyjny, a raczej rozwijający dabanese, to bym chyba przyciągnął 1-2 osoby. Ponadto mój przyjaciel był gotów, ale on w Szwecji nie ma w PC nawiasów { [ ] }, ma tylko okrągłe (bo szwedzkie litery zżerają klawiaturę), a ja nie mam siły specjalnie dla niego modyfikować podejścia. Mógłbym coś wymyśleć, ale pacykowanie zmniejsza elegancję, co jest uciążliwe, nawet gdy tymczasowe. Oj, nudzę.

    Wiki pozwala na TeX i może na ideogramy. Są miejsca w Internecie, które mają ideogramy, i nawet dziwne języki. Na początek możemy używać "pigeon" ideogramy. Pewien mój przyjaciel stworzył narzędzie do ideogramów (może skorzystał ze znanej konstrukcji), ale trzeba bby coś takiego jeszcze zintegrować z portalem. Na początek możemy używać "pigeon" ideogramy.

    Napiszę w swoim blogu więcej o dabanese i o sposobie współpracy. Chcę go rozwijać autokratycznie, aż dojrzeje. Między innymi pewnych rzeczy nie wolno w nim oficjalnie definiować. Pewne rzeczy muszą się ustalać i zmieniać jak w żywym języku - jak je ludzie stosują i rozumieją i zmieniają (!) tak jest i koniec, bez filozofii (oprócz metafilozofii braku filozofii :-). za to to co będzie ustalone, będzie niewzruszone. Ponadto różne elementy języka będą miały różny stopień uznania oficjalnego. Dzięki temu język bedzie mógł się rozwijać szybko i dynamicznie (może mieć nawet narzecza), ale jądro będzie rosło powoli i solidnie, super logicznie! (Bez porównania logiczniej niż w językach żywych lub istniejących sztucznych, na ile je pooglądalem - co prawda jest ich mnóstwo).

    Pozdrawiam serdecznie,

    Włodek

    PS. Co do poetyckiego portalu, to może P.Ł.+co założy reinkarnację "Rynsztoku i Dna", która spełni potrzebę wolnego słowa i wolności od bycia zapapranym czyimiś niechcianymi słowami. Może stanie się to już w lipcu. Wtedy nie potrzebowałbym więcej marzyć od ideaonie zorganizowanym portalu poetyckim. Co więcej, to doświadczenie moglibyśmy wykorzystać dla matmy, itp. Szkopuł tylko, czy ten nowy portal naprawdę powstanie, i czy naprawdę zrealizuje potrzebne konstrukcje oprogramowania. wh

    OdpowiedzUsuń
  2. Włodku,

    wczoraj przeczytałem Twoje artykuły o "daba". Zdaje się uchyliłeś tam tylko rąbka swojej idei, więc z pytaniami (których nasuwa się sporo) wstrzymam się do kolejnych artykułów.
    Zaintrygowała mnie w szczególności kwestia zapisu ideograficznego i jak go sobie wyobrażasz.
    Chętnie w miarę możliwości i czasu pomogę Ci w zagadnieniach informatycznych. Co prawda nie stawiałem nigdy wiki, ale pewną część życia zawodowego na różnych podobnych co do typu czynnościach spędziłem, więc jakoś mnie to nie przeraża. Ale rozumiem, że nie o samą wiki Ci chodzi a raczej poszukujesz koncepcji jak zrealizować różne przedsięwzięcia "sieciowe".

    Z innej beczki: powinieneś stanowczo kontynuować cykl "euklidesowy". Bardzo ciekawy.
    Zresztą z komentarzami co do Twoich materiałów przeniosę się na Twojego bloga: nie spodziewaj się jednak po mnie rewelacji jeżeli chodzi o język angielski. Będzie trochę "dziwnie" ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Arturze, warunki życiowe hamują mnie niemal całkowicie. Chciałbym robić wiele, ale w wolnych okresach jestem w stanie tylko szybko (i długawo - niestety) pisać co akurat mi się pisze. Trudno mi o systematyczny wysiłek, a więc trudno i o głębsze wyniki.

    Legalne ideogramy dabanesowe niech będą czarno-białe "bit maps", to chyba najprostsze i najbezpieczniejsze. Oprócz tego można rozwijać ładniejsze i bardziej zaawansowanymi technikami.

    Nie chcę języka rozwijać od zera, bo nigdy by nie zaistnial. Traktuję to jako projekt z zastosowań. I tak będzie teoretycznie czysty, ale nie może być fanatyczny. Chodzi o cały, żywy język.

    Muszę sobie w blogu napisać plan projektów, lub przegląd rzeczy, które robię. A nuż mi to pomoże. Jestem trochę za bardzo izolowany. Jak zauważyłeś, wirtualna współpraca łatwo się urywa.

    Pozdrwiam,

                Włodek

    PS. Odpowiedziałem na swoim blogu na Twój komentarz (przepraszam za opóźnienie). wh

    OdpowiedzUsuń