2010-06-02

Newton, Pascal i hermeneutyka - witajcie w świecie 4G

Mimo, że skończyłem szkołę w odległych i coraz szybciej, niestety, oddalających się czasach, pojęcie lektury obowiązkowej nie stało mi się obce. Tak więc, poza rzeczami które czytam z ciekawości, z chęci wzbogacenia poglądów, dla nauki, dla przyjemności, ze snobizmu etc. etc. zdarza mi się czytać rzeczy po prostu z obowiązku. Ostatnia lektura, która poczatkowo wydawała mi się koszmarnie nudna ale ciekawość moja rosła i wciąż rośnie oraz pojawiają się pewne oznaki satysfakcji z niej, to pewne fragmenty dokumentu o wiele mówiącym oznaczeniu 3GPP TS 36.213 V8.8.0 (2009-09) .

Tu dygresja: studiowanie dokumentów opisujących standardy telekomunikacyjne ma w sobie coś z sztuki walki, coś z rozwiązywania rebusa i coś ze studiowania świętej księgi. Zatem: Środki retoryczne jakimi posługują się autorzy owych dzieł ograniczają się zwykle do nadużywania trybu rozkazującego ("X shall Y..." - "Zaprawdę powiadam Ci, X będzie Y..." ). Powtarzalność schematów zdań ukrywa nagłe zwroty akcji. Jakakolwiek motywacja działań bohaterów jest szczelnie zakryta przed czytelnikiem. Zrozumienie wymaga długotrwałych medytacji i skomplikowanych egzegez. Wrogiem jest montonia, nuda, nieuwaga. Piszący owe standardy, w końcu, często nadzwyczaj jednostronnie biorą sobie do serca uwagę Gaussa o "zwiezłości, cesze którą należy brać pod rozwagę tak bardzo jak to możliwe".
Szczególnym gatunkiem owej literatury, do których przynależy i przywołany przeze mnie dokument, są opisy standardów komunikacji bezprzewodowej. Kapryśna i ograniczona natura medium i nieustający głód szybkości, pojemności i niezawodności prowadzi do tworzenia skomplikowanych piętrowych konstrukcji, nad którymi władzę absolutną sprawują Oszczędność, Zapobiegliwość i Kompromis.

Wracając do mojej lektury, okazuje się, że aby zadość uczynić surowym prawom owych trzech władców nadzwyczaj często należy uciec się do fortelu a pomocnikiem jest matematyka. O jednym fortelu , na który się natknąłem opowiem, bo to proste, ciekawe i - przynajmniej dla mnie - zaskakujące. Istotę tego fortelu należy jednak dopiero wyłuskać z opisu. Rzecz podana została bowiem do wierzenia.

Pomedytujmy, nad następującymi wersetami (przy okazji będącymi typową próbką stylu):




Co się za tym kryje. Otóż, chodzi o metodę pozwalającą w możliwie najzwięźlejszy sposób przekazać informację o wybranym M-elementowym podzbiorze w uporządkowanym zbiorze N - elementowym. Zakładamy przy tym, że obie strony znają N i M.

Uwaga - w dalszym ciągu na oznaczenie symbolu Newtona przyjmę (NM) - oznacza "N po M". Stosuję też konwencję jak w artykule (tj. dla N <>NM) = 0).

Jak możnaby to zrobić? Pierwszy pomysł to wziąć N bitów i zapalić odpwiednie M z nich (stworzyć mapę bitową), następnie przesłać taką liczbę binarną. Ale, N może być duże i przesłać musielibyśmy wiele liczb. Ba, ten sposób pomija zupełnie informację, że M jest ustalone i potrzebuje więc zwykle [log2N]+1 (czasem tylko log2N) bitów ale wykorzystuje tylko (NM)/2N część owej przestrzeni możliwych map bitowych. Z punktu widzenia królowej Oszczędności sytuacja niedopuszczalna.

Możnaby z drugiej strony - korzystając z faktu, że jest (N M) kombinacji N elementów z M elementów - wymyślić jakąkolwiek funkcję przypisującą liczbom od 0 do (N M) -1 stosowny zbiór, umówić obie strony zeby ją znały i używały. Musielibyśmy wówczas jednak wymyślić bardzo wiele takich funkcji dla różnych par N i M - Zapobiegliwość nie byłaby z nas zadowolona.

Kompromisu w takich sytuacjach nakazuje s: znajdźmy uniwersalny sposób kodowania. Fortel - i mamy metodę opisaną w standardzie. Poniżej zajmę się jej objaśnieniem:

Po pierwsze, przypomnijmy sobie wzór dotyczący symbolu Newtona - nb. kluczowy dla konstrukcji trójkąta Pascala:

(n k) + (n k-1) = (n+1 k) (*)

Po drugie zauważmy, że jezeli n > m to
(n k) >= (m k) (**)

To łatwo udowodnić indukcją (zadanie licealne) albo zobaczyć od razu (stosując indukcję niejako niejawnie) z (*). Po prostu

(n k) = (n-1 k) + (n-1k-1) = (n-2 k) + (n-2 k-1) + (n-1 k-1) = [powtarzamy rozwinięcie pierwszego składnika] = (m k) + C

które to C jest >=0 (> 0 jeśli n > k).

Po trzecie zauważmy, że:

(N-1 M) + (N-2 M-1) +... + (N-M 1) = (N M) -1 (***)

Tym razem: szybka ale trochę fikuśna indukcja:

Oznaczmy F(n,m) = (n-1 m) + ... + (n-m 1)

Wtedy:
F(n,1) = (n-1 1) = n = (n 1) -1

Załóżmy, że dla ustalonego n i m F(n-1,m-1) = (n-1 m-1) -1

Wtedy F(n,m) = (n-1 m) + F(n-1, m-1) = (n-1 m) + (n-1 m-1) - 1 = (n m) -1

(ponownie z (*) )

Teraz prosto do tajemnicy naszego indeksu.

Weżmy jakiekolwiek r ∈ {0,..., (N M)-1}.

Weźmy największe K = K(r, N, M) t. że (K(r,N,M) M) <= r. Takie K(r, N, M) oczywiście istnieje i jest jedyne - z (**) Zauważmy, że r - (K(r, N, M) M) ≤ (K(r, N, M) M-1) - 1

to jasne bo w przeciwnym razie

r >= (K(r, N, M) M) + (K(r, N, M) M-1) = (K(r, N, M)+1 M)

co jest sprzecznością bo K(r, N, M) było największe


Zatem, dla r' = (r - (K(r, N, M) M)) ∈ {0,...,(K M-1)-1} czynność możemy powtórzyć wyliczając K':

K > K' = K((r - (K M)), K, M-1)

itd. dla M-2, M-3 itd i kolejnych r otrzymując ciąg M różnych wartości.

W ten sposób podaliśmy, algorytm który danego r w jednoznaczny sposób przypisuje ciąg {Ki} spełniający warunek Ki > Ki+1

Proponuję - jako ćwiczenie, żeby nie było nudno - sprawdzić, że opisany algorytm wykonuje operację dokładnie odwrotną do tej opisanej w naszym cytacie. Dodam, że zdaje się, że by to stwierdzić nie trzeba już nic liczyć...

2010-05-20

Równe

Wspomniałem w jednym z postów o ksiażce "A=B". W części ogólnej - bo potem zajmuje się tożsamościami z symbolem Newtona w roli głównej - zwraca ona uwagę na pewien stały motyw: jeżeli potrafimy policzyć coś na dwa sposoby, to dostajemy ciekawe prawo (matematyczne, fizyczne itp). Dla mnie tego typu dowody są bardzo atrakcyjne i estetyczne. Twórcze rozwinięcie tego motywu można znaleźć w uroczej książeczce "Proofs that really count: the art of combinatorial proof"

Jedno z moich pierwszych doświadczeń matematycznych, gdzieś głęboko w czasach szkoły podstawowej polegało właśnie na małym odkryciu w tym duchu. Otóż nudząc się jak mops na jakiejś lekcji (nie wykluczam, że matematyki) rysowałem sobie na kartce punkciki łącząc każdy z każdym.



Powtarzając tą mechaniczną czynność zauważyłem, że pierwszy łączę z n-1 pozostałymi, drugi już z n-2 (bo z pierwszym już połączony) itd. Lewa strona była więc gotowa, miałem połączeń: 1+2+3+...+(n-1)

Potem spostrzegłem, że każdy jest połaczony z (n-1) pozostałymi i każde połaczenie licząc w ten sposób jest powtórzone dwa razy: Wyłania się prawa strona : n(n-1)/2 . I w końcu dumny znak "=":


1+2+3+...+(n-1) = n(n-1)/2


Przeżyłem to - jakkolwiek nie zabrzmi to perwersyjnie - jako głęboką przyjemność. Być może tamta chwila zdecydowała w ogóle o moim wyborze wykształcenia.

2010-05-18

Most Dębnicki


Bridge, originally uploaded by minthem.

w lepszych czasach. Czy przetrwa ?

2010-05-14

Grzebiąc na półce

Od jakichś trzech lat stałem się fanem Nabokova - nie jakimś nadzwyczaj gorliwym, ale dwie, trzy powieści rocznie czytuję. W serii którą kupuję, po każdej powieści są posłowia autorstwa Leszka Engelkinga. Zawsze mnie zawstydzają, bo uświadamiają o ile więcej można zobaczyć niż to co mnie się udało: chodzi i o interpretację i o konstrukcję fabuły, o wątki, motywy, detale. No, ale pozycja jest trochę nierówna - w posłowiach tych zsyntetyzowany jest zbiorowy wysiłek pokoleń "nabokologów".
Co mnie nieodmiennie zachwyca to pierwsze zdania w powieściach Nabokova. Jest prawie niemożliwym, żeby przestać czytać kiedy po otwarciu książki natknie się na:

"Zgodnie z prawem wyrok śmierci obwieszczono Cyncynatowi C. szeptem."

albo:

"Ogromna czarna wskazówka zegara jest jeszcze nieruchoma, zastygła przed czynionym co minutę gestem; jej sprężyste drgnienie wprawi w ruch cały świat."