2009-01-07

Filozof na czas zamętu

Kryzys finansowy szaleje. Dziś okazało się, że niemal 700 000 ludzi straciło w grudniu w Stanach pracę. Na Bliskim Wschodzie, jak co chwilę, wojna. Po miesiącach skubania Hamas jest pacyfikowany wraz z cynicznie wykorzystywanymi w charakterze żywych tarcz cywilami, przez wojsko izraelskie (które do szczególnie delikatnych w tych sprawach nie należy). Skoro zima się sroży mamy też doroczny taniec z gazem. Straszą katastrofą energetyczną. Tragicznym zrządzeniem losu strategiczne dla Europy zasoby tego surowca są akurat we władaniu Rosji, zdemoralizowanego nieodpowiedzialnego kraju, który wszystkiego - czegóż by więc nie i gazu - używa jako broni politycznej śniąc niekończący się sen o potędze i władzy. Słowem przyszłość maluje się niepewnie i ciężko zdobyć się na optymizm.
W taki czas, jakby szczęśliwym przypadkiem, podczytuję sobie w autobusach (taki mam zwyczaj, poza tym nie da się przez zmrożone szyby kontemplować widoku zmarzniętego miasta) "Rozmyślania" Marka Aureliusza.
Stary cesarz, wychowanek stoików, z wielkim i wiecznie szarpanym niepokojem na rubieżach i intrygą wewnątrz państwem na głowie, pisał sobie coś w rodzaju starożytnego bloga. Pisał dla siebie. Przepowiadał sobie sentencje, cytaty, napominał się, słowem rozmyślał co zawsze jest rozmową z samym sobą. O czym rozmyślał Marek Aureliusz ? Rozmyślał przede wszystkim o niepodległości człowieka, siebie samego. O sile wewnętrznej która jeśli doskonalona pozwala człowiekowi zachować równowagę i zgodę z sobą w największym zamęcie. Sile, która płynie nie tylko z natężenia woli ale bardziej z namysłu nad światem, z poszukiwania proporcji i właściwego znaczenia rzeczy. Rozmyślał o tym co słuszne, co ważne i co nieważne. Nie o obojętności czy nieczułości ale o zrozumieniu nietrwałości postaci świata, w tym również tego złego co nas spotyka.
Marek Aureliusz napomina się - niemal czuć w "Rozmyślaniach" owe wichry namiętności jakie bez woli człowieka targają nim: żądzy sławy bogactwa, zemsty, gniewu i zniecierpliwienia. To znane wszystkim uczucia i reakcje i cesarz pewnie też im ulegał. Ale prawda jest taka, że każdy z tych porywów czyni z człowieka trochę niewolnika, czyni w nim jakieś spustoszenie. Filozofia Marka Aureliusza i wtedy kiedy karci się i napomina i kiedy obserwuje czym jest i jak funkcjonuje to wszystko co nas otacza, mówi nam, że w istocie jesteśmy panami samego siebie. Że to czy ulegamy tym czy innym uczuciom zależy od nas. Drogą, która prowadzi do tego by ową niepodległość, zgodę z sobą uzyskać to zrozumienie tak mechanizmu działania świata (a jego zasadą jest zmiana) jak i doraźności naszych przygód w świecie. Pod spodem jest głęboka wiara - odżywająca u myślicieli religijnych i filozofów na przestrzeni dziejów - w głęboki sens i racjonalność rzeczywistości. W swoisty "najlepszy możliwy świat". Marek Aureliusz nie pozostaje jednak bezkrytycznym panglosistą (ten termin ukuje się nb. w 17 wieków później). Często formułuje swoje myśli w postaci alternatywy: albo świat jest racjonalny i w istocie wszystko, nawet to co dzieje się w nim źle dziać się tak musi i jest w istocie dobre z perspektywy całości, albo jest nieracjonalny, ale wtedy wszystko jest i tak bez sensu - tym mniejsze znaczenie tego co nas spotyka. W każdym jednak przypadku jesteśmy w stanie ocenić nasze własne postępowanie: czy możemy być z niego dumni, czy nie wstydzimy się go, jakie pobudki nami kierują, czy potrafimy przezwyciężyć płoche namiętności. Jeżeli na te pytania potrafimy odpowiedzieć tak - postępujemy zgodnie z sobą, w sposób godny człowieka. To nie przychodzi samo. Wymaga ćwiczeń - po to przecież między innymi te zapiski.
Smutno mi czytać, kiedy cesarz, z cichym chyba żalem przemyconym w lapidarnych zdaniach pisze, że nie jest bardzo bystry i że nie jest filozofem. Bo może i do końca nie jest -jest po prostu mądrym, stroskanym, starającym się trzymać swoich zasad, próbującym zrozumieć świat człowiekiem.
Marek Aureliusz często pisze, wspominając o przemijaniu o zapominaniu, że możni i wielcy swoich czasów nikną w pamięci nadchodzących kolejno pokoleń. Taki los i dobrych i złych, tak jak śmierć jest losem wszystkich ludzi. Jednak tak jego dzieło jak i jego imę przetrwało. Jakieś 300 lat później wielkie państwo którym rządził zniknie rozszarpane przez barbarzyńców, wyrosną nowe religie, pojawią się inne państwa. Ale niemal dwa tysiąclecia później, ktoś w autobusie 114 będzie czytał "Rozmyślania" i czerpał spokój z cesarskich wynurzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz