2008-01-17

Matematyka nie jest łatwa, niestety.

Zaklinowałem się przy próbie zrozumienia kilku dowodów i opanowania paru technik w teorii liczb, których znajomość jak sądzę ułatwiłoby mi kolejne podjęcie próby ataku na równanie Brocarda-Ramanujana. Człowiek czasem staje przerażony ogromem swojej niewiedzy i mozolnością z jaką ją zdobywa i z jaką przychodzi zrozumienie. Co tu kryć, czuję się strasznie ograniczony. Cięzko mi sobie nawet wyobrazić rozmiar przedsiewzięcia na które z sukcesem poważyli się np. Wiles lub Perelman atakując i rozwiązując problemy o ileż trudniejsze i jakże wielkiej wiedzy, mozolnej pracy, wieloletniego napięcia uwagi i w końcu pomysłowości i geniuszu wymagające. Czy po takim wysiłku mogą chciec dokonać, więcej, czy są w stanie? Czy potem człowiek może czuć coś innego niż uczucie wypalenia i pustki, bo dzieło jego życia dokonało się już.
A ja - zardzewiały, rozleniwiony, rozpuszczony w codzienności nie jestem w stanie wskrzesać z siebie maleńkiego ułamka ich mocy i nie znajduję ułamka ich zdolności. Smutne to w sumie. Uczy pokory, ale i podziwu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz